Zimowe zakupy

Hej

Wszem i wobec ogłaszam, że jestem gotowa na zimę. Niestety nie uniknę zimna, więc poczyniłam zakupy, które mnie przed nim zabarykadują, mam nadzieję, że skutecznie.

Po pierwsze:

Kupiłam kurtkę! Jest idealna, parka na mięciusieńkim misiu, ma futerko, głębokie kieszenie i ściąganą talię. Dopadłam ją w New Look gdy była przecena na kurtki/płaszcze. Kosztowała mnie tylko 150 zł! Ale mi się udało, nie wierzyłam w swoje szczęście :D

New Look

Tutaj możecie zobaczyć to mięciusie futerko. 

Po drugie:

Buuuty!

Koniecznie ocieplane, koniecznie na grubej podeszwie. Nie gustuje w eleganckich kozaczkach na obcasiku, może gdybym poruszała się samochodem, ale niestety, nie mam tego luksusu ;)

Obiecałam, że pokaże butki jak do mnie dojdą, jeszcze kurier nie zawitał ale nie mogłam się powstrzymać :D

Gdyby te pierwsze nie miały tych pomponików... no ale nie wybrzydzajmy :D Uwielbiam trapery, przynajmniej mi nie zimno od podeszwy. W każdym razie specjalnie wzięłam krótkie żeby można było nałożyć do tego getry, które uwielbiam :)

Obie pary kosztowały po 40zł. Butki na sezon albo dwa, ale zazwyczaj po dwóch latach trzeba sobie urozmaicić strój. Mam jedne skórzane trapery, które są ze mną już od 3 lat i towarzyszą mi w największe mrozy.

Chciałabym się z Wami podzielić nutką, którą odkryłam przypadkiem wracając do utworów zapomnianego przeze mnie Yo Yo Honey Singh'a. Próbka indyjskiego clubbingu, nie słucham takiej muzyki na co dzień i mało który utwór mi się podoba. Taka ciekawostka kulturowa.

Jutro albo w sobotę szykujcie się na włosowy post, zadebiutuje w nim mój warkocz :D