Saturday 29 June 2013

Blistex - kultowa ochrona ust z USA

Hej

O tym balsamie do ust nie słyszałam zbyt dużo, ale wiedziałam o jego istnieniu. Podczas promocji w Rossmannie kupiłam go za całkiem przyjemną cenę i nie mogłam się doczekać kiedy w końcu przyjdzie na niego kolej.

Klasyczna pomadka ochronna. Blistex.




4.25g. Cena: ok 12 zł ( Rossmann )
Sztyft jest dosyć mały i zgrabny - wygląda trochę aptecznie. Nie ma problemu z odkręcaniem czy z zatyczką, która pozostaje cały czas na swoim miejscu.

Balsam ma dosyć zbitą konsystencje i podczas nakładania na usta delikatnie się rozpuszcza. Nie maśli się w opakowaniu. Zapach ma delikatny i lekko słodkawy - co również odnosi się do smaku, wyraźnie czuć jakąś słodkawą nutkę.

Z działania jestem jak najbardziej zadowolona. Zdobywa on zaszczytne miejsce w mojej top 5 balsamów do ust. Dobrze nawilża usta, nie pozostawia dziwnie tłustej parafinowej warstwy. Nie trzeba nakładać go co 5 minut bo nie znika w błyskawicznym tempie. Gdy już go zjemy to usta zostają nadal nawilżone przez dłuższy czas. Nadaje delikatny połysk i jest wydajny. Dużym plusem jest jego super skład z różnymi olejkami.

Na pewno do niego wrócę jak dorwę go na jakiejś promocji.
Miałyście może wersję w tubce? Sprawdza się równie dobrze? 

Thursday 27 June 2013

Pomysł na obiad: Cannelloni z tuńczykiem

Hej

Dziś chciałabym się podzielić przepisem na pyszny obiadek. Może nie jest to najbardziej wykwintna potrawa ale robi się ją dosyć szybko, potrzeba minimum składników oraz zdolności kulinarnych i smakuje trochę jak lasagne.

Potrzebujemy:

opakowanie makaronu typu cannelloni ( ja zużyłam 1/3 )
puszkę pomidorów krojonych
puszkę rozdrobnionego tuńczyka w sosie własnym
łyżeczkę cukru
2 łyżki soku z cytryny
chilli wedle upodobań
do sosu:
dwie łyżki masła
szklankę mleka
kopiastą łyżkę mąki
garść startego żółtego sera


Pomidory przekładamy do rondelka, dodajemy cukier, sok z cytryny i przyprawy i gotujemy na średnim ogniu przez ok. 10 min. Na koniec dodajemy dobrze odsączonego tuńczyka. Jeżeli ktoś nie lubi, zawsze można go zastąpić podsmażonym mięsem mielonym. Mieszamy i trochę podgrzewamy. Nadziewamy farszem rurki. Z tym jest trochę zabawy bo trzeba uważać, żeby farsz nie uciekł drugim końcem. Mała łyżeczka sobie z tym najlepiej radzi. Układamy nadziane rurki w naczyniu żaroodpornym i możemy brać się za sos beszamelowy.
Rozpuszczamy 2 łyżki masła i dodajemy do tego łyżkę mąki mieszając energicznie. Dolewamy szklankę mleka i na dosyć wolnym ogniu podgrzewamy cały czas mieszając aż zgęstnieje. Gdy nasz sos jest już odpowiednio gęsty dorzucamy starty ser i mieszamy aż się rozpuści. Polewamy rurki sosem, posypujemy serem i wstawiamy do piekarnika na ok 20 min w 180st. Trzeba sprawdzić czy makaron już się zrobił miękki, jeżeli nie to można potrzymać jeszcze trochę.

Monday 24 June 2013

Olejek do twarzy Soraya - hit?

Hej

Udało mi się go wygrać w rossmannowym konkursie ale już od dawna zawieszałam na nim wzrok ale nie do końca byłam przekonana do smarowania twarzy olejem.

Regenerujący olejek do twarzy, ekstrakt z nagietka. Soraya.





50ml. Cena: 17 zł ( Rossmann)
Olejek dostajemy w kartoniku na którym są wszelkie istotne informacje. Sama buteleczka wykonana jest z miękkiego plastiku. Plastikowa nakładka z małym otworem jest idealnym rozwiązaniem, bo olejek nie rozlewa się na wszystko dookoła.

Zapach ma dosyć intensywny i perfumowany... nie wiem czy do końca mi się podoba, ale nauczyłam się go tolerować.
Konsystencja olejku nie jest ciężka i z łatwością można go rozsmarować na twarzy.
Nakładam go średnio 2 razy w tygodniu na noc. Jest niesamowicie wydajny - nie stosuję go dużo bo nie chcę żeby moje skóra się w nim topiła. Zaraz po aplikacji troszkę się wchłania, ale zostawia tłustą warstwę na bardzo długi czas i ona raczej już się nie wchłonie, wiec trzeba ją usunąć wacikiem. Zostawiając olejek na noc, rano budzę się z miękką i gładką skórą ale nie jest to jakiś rewelacyjny efekt och i ach. Ładnie nawilża. Jedynym małym minusem jest dziwne uczucie zaraz po aplikacji tego olejku... nie to delikatne szczypanie, ni uczucie dziwnego napięcia. Nie łączy się to z żadnym podrażnieniem, nie wiem, może tak się zachowuje olej na mojej twarzy ;)

Jestem zadowolona z tego produktu, ale nie wiem czy do niego powrócę jak się skończy. Jedno wiem na pewno, ta mała buteleczka starczy mi na baaaardzo długo.
Jakie jest wasze zdanie na temat stosowania olejków na twarz? Zdecydowałybyście się na taki krok?

Na koniec to co kupiłam z nowej oferty Biedronki - lip tint Bell za całe 6.99. Jest super!

Saturday 22 June 2013

Tydzień w zdjęciach #7

Hej

Już są! Moje upragnione wakacje - bez stresu ( jak na razie ), z piękną pogodą, ciepłymi wieczorami i orzeźwiającymi burzami. Nigdzie się w tym roku nie wybieram gdyż w przeciągu tych 3 miesięcy czekają mnie praktyki i psychicznie ( oraz finansowo ) wyczerpująca walka z urzędami, więc będę miała dosyć wrażeń.

1. moje piękne błyszczące fale po koczku. / 2. uwielbiam subway'a! zawsze spicy italian, zawsze. / 3. co dwa dni mój ogródek produkuje tyle truskawek. / 4. nowy big milk - pychota! / 5. skrawek mojej ukochanej tuniki na upały - h&m. / 6. prezent od mojej uczennicy na zakończenie roku - wzruszają mnie takie rzeczy. / 7. żeby zrobić porządek najpierw musi być bałagan - czyli wielkie porządki w szafie. / 8. pogoda w dubaiu - wrażenia (niestety nie moje) z pierwszej ręki: damn hot! / 9. kanapki z pastą jajeczną i koperkiem. 



Tak wygląda teraz mój każdy poranek - kawusia na tarasie, ćwierkające ptaszki i ciepełko :) 
Wczoraj idę rutynowo sprawdzić skrzynkę i co widzę? Kopertę od Love Me Green a w niej tyyyyyle próbek! Wiedziałam, że część z Was również dostała takie próbki, ale było to dosyć dawno. 4 dni temu zarejestrowałam się na stronie producenta żeby się zapisać do newslettera - zupełnie zapomniałam, że za to właśnie otrzymuje się zestaw próbek. Miałam super niespodziankę :)


Jak je zużyje pojawi się zbiorczy post z moimi próbkowymi wrażeniami. 

Udanego popołudnia!

Thursday 20 June 2013

Indyjski olejek sesa, który troszkę mnie rozczarował

Hej

Sese kupiłam dobrych kilka miesięcy temu... używałam i używałam i ciężko mi było wyrobić opinię na jej temat, dlatego ukazuje się ona dopiero teraz. Zawiodłam się troszkę na tym produkcie, ale po kolei.

Ajurwedyjski olejek do włosów. Sesa.




90ml. Cena: ok. 25 zł ( Allegro )
Ja jestem dosyć mało obiektywną osobą jeżeli chodzi o wszystko co indyjskie, bo wszystko zazwyczaj mi się szalenie podoba. Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego o działaniu sesy.
90ml zamknięte jest w plastikowej buteleczce. Wita nas pani z włosami aż do ziemi i od razu kłuje mnie z zazdrości ;)
Olejek ma postać stałą ze względu na obecność oleju kokosowego. Łatwo go rozpuścić jeżeli włożymy buteleczkę do szklanki z gorącą wodą i odczekamy 5 min. Taki ciepły olejek wmasowywałam w skalp dosyć dokładnie przez 15 minut. Trzymałam go minimum 4 godziny. 2 razy zostawiłam go na noc.
Zapach jest intensywny i może drażnić nosy, mi jednak on się bardzo podobał i powiem więcej ze lepiej mi się spało. Ja mam dziwne upodobania zapachowe. Utrzymywał on się przez bardzo długi czas na włosach, co mi osobiście nie przeszkadzało.

Stosowałam go tylko i wyłącznie na skalp, długość włosów omijałam.

Jakie rezultaty? Ano, słabe. Nie zauważyłam wzmocnienia, zaprzestania wypadania czy ogólnie lepszej kondycji włosów. Przez pierwsze 2 tygodnie usilnie chciałam się dopatrzyć zahamowania wypadania, ale bez względu na to jak bardzo chciałam ją  dostrzec, nie było jej. Wcierałam dalej przez następne 2 miesiące i nadal nic się nie działo. Szkoda.
Uf, wylałam swoje żale. Nie lubię jak mnie coś rozczarowuje więc dlatego recenzja jest tak późno. 
Jakie są Wasze ulubione oleje do włosów?

Cieszycie się tym upałem na dworzu? Bo ja baaaardzo :)

Tuesday 18 June 2013

Czyżby mydlany zastępca Isany?

Hej

Od zawsze byłam tą, która używała mydeł w kostce, dopiero dosyć niedawno przerzuciłam się na te w płynie. Skusiła mnie edycja limitowana mydełek z Biedronki. Nie spodziewałam się oszałamiających właściwości ani powalającego zapachu po tak niskiej cenie, ale zostałam mile zaskoczona. 

Kremowe mydło w płynie o zapachu fresh fruit. Linda.




500ml. Cena: 2.99 ( Biedronka )
Mydełko dostajemy w przezroczystym opakowaniu z zamykającą się pompką. Działa ona bez zarzutów ale w porównaniu do mydeł Isany, za jednym przyciśnięciem dozuje zdecydowanie mniej produktu.
Szata graficzna jest bardzo ładna - nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z tanim produktem z dyskontu.

Co do konsystencji to jest lejąca i zdarza się ze troszkę ucieknie z rąk. Pieni się bardzo dobrze i oczyszcza dłonie.
Zapach również mi się podobał, nie jest on intensywny, ale czuć go podczas mycia i potem jeszcze przez jakiś czas na dłoniach.
Nie wysusza dłoni! Byłam tym faktem niezwykle pozytywnie zaskoczona. Jest raczej słabo wydajne.

Od mydła nie wymagam zbyt wiele, oby tylko nie wysuszało skóry. Śmiało mogę powiedzieć, że Linda jest na równi z Isaną i pewnie będę do nich wracać na zmianę. 
Znacie te mydła? Możecie polecić jakiś ładny zapach?

Jeszcze na koniec podzielę się z Wami moją radością z ostatniej chwili - udało mi się zakończyć drugi rok bez żadnej wrześniowej poprawki! :) A Wam jak idzie sesja? Trzymam kciuki za wszystkich!

Sunday 16 June 2013

Sh-owe love

Hej

Sesja już za mną! Chociaż czekam na wyniki egzaminu, który nie poszedł mi najlepiej, ale jestem dobrej myśli. Wczoraj w ramach odstresowania, wybrałam się na łowy. Kurcze, to już takie moje małe uzależnienie, ale to tylko dlatego, że mam 4 świetne sh-y w mojej miejscowości i aż żal tam nie zaglądać. Szczególnie, że co tydzień jest tzw. wyprzedasz i wszelkie swetry są za 5 zł, bluzeczki za 3 a topy za 2.

Takie grzebanko mnie odpręża :)

Stałam się mega wybredna jeżeli chodzi o marki i materiał i z racji tego, że nie mieszczę się już w dwóch szafach staram się robić przemyślane zakupy, chociaż wiadomo, nie zawsze wychodzi.

Narzutki - coś co uwielbiam i nigdy nie powiem dosyć. Uwielbiam wszelkie luźne rzeczy. Zdominowały wczorajsze zakupy.


Ażurowy nietoperz, z którego jestem niezwykle zadowolona bo polowałam na niego przez jakiś czas. Only.


O tą zwiewną narzutkę toczyłam bój z Mamą, niestety albo stety mamy taki sam gust i prawie taki sam rozmiar więc często się czymś wymieniamy :) F&F


Kolejna narzutka, Silence + Noise z Urban Outfitters, made in USA :) Moja perełeczka


Zwykły top ale bardzo dobry jakościowo - spodobał mi się kolor i napis, więc capnęłam.


Nie mam pojęcia jak się nazywają takie szerokie luźne spodnie - ale te są mega! 
Ale sobie dziś zrobiłam pyszne jedzonko! Cannelloni faszerowane tuńczykiem z pomidorami i zapiekane w sosie beszamelowym. Niestety zdjęcie sprzed włożenia do piekarnika, bo po wyjęciu rozeszło się błyskawicznie. Chcecie przepis? :)

I na koniec małe przypomnienie...

tumblr.com
Mam nadzieję, że tak jak ja, również umiecie cieszyć się z małych i niepozornych rzeczy, życie jest za krótkie na smutki :)

I tym optymistycznym akcentem kończę życząc Wam słonecznego niedzielnego popołudnia w miłym towarzystwie :)

Saturday 15 June 2013

Luksja Creamy - ulubieniec wśród żeli

Hej

Żele Luksja kojarzą mi się bardzo z moimi nastoletnimi latami, wtedy były to jedne z moich ulubionych żeli i zawsze musiały być w łazience. Później o nich zapomniałam i powróciłam dosyć niedawno.

Nawilżający żel pod prysznic z oliwą z oliwek i aloesem.
Nawilżający żel pod prysznic z płatkami róży i proteinami mleka. Luksja.





250ml Cena: 9.99 ( zestaw 3 żeli w Biedronce )
Bardzo lubię ich charakterystyczny kształt butelki - jest przyjemny dla oka. Szata graficzna jest również bardzo ładna i niewątpliwie przyciąga wzrok na półce (przynajmniej mój). Widać ile zostało produktu, zatyczka nie stwarza problemów i ogólnie nie ma się do czego przyczepić.

Zapach obydwu jest bardzo do siebie zbliżony - pachną mlecznie, ten różany odrobinę bardziej słodkawo. Bardzo się polubiłam z tymi zapachami - relaksują mnie i unoszą się podczas kąpieli. Świeże i delikatne.
Konsystencje mają delikatnie lejącą się chociaż lekko glutowatą, ale nie przeszkadza to w ich nakładaniu. Pienią się bardzo dobrze.

Wielkim plusem jest to, że nie wysuszają skóry - nie ma uczucia napięcia. Są niestety średnio wydajne.
Lubicie żele Luksji?
Dziś w końcu pierwsze obfite zbiory truskawek z mojego ogródka - mega słodkie i pyszne. Można się częstować :)

Wednesday 12 June 2013

Babcia Agafia dba o moje włosy - słów kilka o duecie wzmacniającym włosy

Hej

Rosyjskich kosmetyków chciałam spróbować od bardzo dawna ale jakoś zawsze były pilniejsze wydatki, więc wyobraźcie sobie moją radość gdy wygrałam ten zestaw szampon + balsam do włosów.



Opakowanie tych produktów bardzo mi się podoba. Mało jest kosmetyków w naszych drogeriach, które miałyby czarne opakowanie. Ładnie wyglądają w łazience. Szata graficzna również jest bardzo przemyślana i bez zbędnych udziwnień.
Wykonane są z dosyć grubego plastiku i czasami ciężko jest wycisnąć zawartość, ale ja sobie z tym jakoś poradziłam i wynalazłam sposób idealny. Wyciskane zatyczki również są super i szybkim rozwiązaniem.

Zapach obu produktów jest taki sam - piękny! Taki ziołowy, lekko słodkawy... ciężko określić ale baaardzo przypadł mi do gustu. Utrzymuje się bardzo długo na włosach, za co kolejny ogromny plus.

Są bardzo wydajne ( myję włosy dwa razy w tygodniu ) i, chociaż ciężko to ocenić, ubytek jest stosunkowo niewielki.
Tradycyjny syberyjski szampon na cedrowym propolisie Babci Agafii. 





Szampon ma konsystencję lekkiego 'glutka' ale podczas nakładania na włosy nic nie ucieka. Troszkę słabo się pieni, ale przecież nie ma w nim SLS więc mu to wybaczam. Dobrze radzi sobie z oczyszczaniem skóry głowy - nie zauważyłam żadnych niepożądanych efektów. Nie wysusza włosów i nadmiernie ich nie plącze.

Tradycyjny syberyjski balsam Agafii nr. 1 na cedrowym propolisie - wzmacniający




Jak widać na zdjęciu balsam ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję. Łatwo rozprowadza się na włosach. Ja trzymam go ok 4 minuty i potem spłukuję. Ładnie wygładza włosy i ułatwia rozczesywanie. Zauważyłam również lepsze nawilżenie, ale niestety wzmocnienia żadnego chociaż mam wrażenie, że włosy jakoś tak lepiej wyglądają dzięki kombinacji szampon + odżywka.


Podsumowując, z obu produktów jestem bardzo zadowolona i w przyszłości na pewno sięgnę po inne rosyjskie specyfiki. 
Są wśród Was fanki Babci Agafii? Jeżeli tak to chętnie poczytam co już przetestowałyście i co możecie polecić :)