Hej
Weekend zaliczam do udanych, spora dawka świeżego powietrza i czas spędzony produktywnie. Mam dziś zamiar zrobić american pancakes w kształcie serduszka, jak mi wyjdą podzielę się przepisem :)
Tymczasem uciekam grzać się ukochaną indyjską herbatą z mnóstwem przypraw i mlekiem.
Byłam wczoraj w
Biedronce i zobaczyłam tam dosyć marną ofertę urodową, która robi/robiła furorę
na blogach. U mnie w biedronce wyglądało to tak jakby ktoś cisnął byle co, byle
jak i mało co go obchodziło czy będzie to zachęcać ludzi czy nie. Ale! Była
jedna perełka
5.99.
A żeby jeszcze
przez chwile pozostać w indyjskich klimatach, to od wczoraj zaczęłam jak narazie
samodzielną intensywna naukę hindi ( zajęcia rozpoczynają się dopiero w
listopadzie :( )
Łatwej mi do tego
przysiąść niż do arabskiego, bo z hindi znam bardzo dużo zwrotów i słówek z
filmów. Kwestia opanowania alfabetu i ortografii. Gramatyka też nie jest
wybitnie trudna.
W niecałą godzinę
ogarnęłam czas teraźniejszy prosty i ciągły. Powyższe dziwolągi są przykładem
moich pierwszych zapisanych zdań, poziom raczej 'on je' 'oni śpią' itp :D
Byłam dziś z rodzicami na grzybobraniu. Pogoda była wyśmienita. Uwielbiam las o tej porze roku, coś pięknego.
Las należy do
nadleśnictwa Chojnów i po drodze spotkaliśmy tę oto atrakcję. Z racji tego, że
okolica ta to dzieciństwo mojego taty usłyszałam historie, że jak chodził po
lesie z kolegami to wszyscy bali się tego miejsca, bo podobno na tym bagnie
straszy i podobno jak jeszcze lasu nie było to stał tam kościół i został
pochłonięty przez bagienne błoto. Uwielbiam takie historie :) Coś tam szeleściło
w krzakach i wszyscy stwierdziliśmy, że to pewnie duch księdza pływa łódką po okolicy ;)
Miejsce na prawdę
robiło wrażenie, nie chciałabym się tam znaleźć o zmroku ;)
A to, co udało
nam się zebrać. Niewiele, ale na nasze ukochane duszone grzyby w śmietanie
wystarczy. Nie znam się zbytnio na grzybach, ale są to borowiki i chyba gąski
albo zajączki, tam gdzieś przygniecione ;)
Weekend zaliczam do udanych, spora dawka świeżego powietrza i czas spędzony produktywnie. Mam dziś zamiar zrobić american pancakes w kształcie serduszka, jak mi wyjdą podzielę się przepisem :)
Tymczasem uciekam grzać się ukochaną indyjską herbatą z mnóstwem przypraw i mlekiem.
Wiesz co u mnie też bardzo byle jak były porozstawiane te urodowe rzeczy z biedronki. Jedynie ich stała oferta wygląda znośnie a np. wszystkie żele palmolive itp. to jeden wielki sajgon.
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteU mnie jak już coś jest z dziedziny urody (oprócz BeBeauty) to bardzo szybko znika :P
ReplyDeleteZapraszam :)
http://delancydame.blogspot.com/
Wow, jesteś niesamowita. Życzę powodzenia w nauce tego języka. :))Podziwiam Cię za to. :)
ReplyDeletePowodzenia :)
ReplyDeleteU mnei szybko znikają te urodowe rzeczy :)
Miałam ten żel Palmolive - pięknie pachnie ♥ Pismo hindi wygląda dość intrygująco ;) Dobra historia z księdzem na łódce :D I koniecznie pochwal się przepisem na american pancakes - ja mam jeden, ale jeszcze nie próbowałam go wykonać, więc nie wiem czy dobry ;)
ReplyDeletepiekny las i niezłe łupy
ReplyDeleteRzeczywiście trafiłaś na perełkę, 5,99 zł super cena. :) Szczerze podziwiam, że chcesz się uczyć tego języka! Wydaje się być bardzo skomplikowany... Trzymam kciuki. :) A poza tym to dlaczego pogoda na Twoich zdjęciach z lasu jest śliczna, a u mnie pochmurno i deszczowo. Niesprawiedliwe. :(
ReplyDeletepowodzenia z nauką! :) u mnie w biedronce te wszystkie kosmetyki też porozrzucane byle gdzie, ciężko cokolwiek znaleźć :/
ReplyDelete:O Współczuję :o jak widze te ''znaczki'' to nie wyobrażam sobie , że mozna się tgo nauczyć. Powodzenia! :)
ReplyDeletea ja ostatnio ciągle słucham piosenek z ulubionych indyjskich filmów :) piękne :)
ReplyDeletehttp://comeherehikki.blogspot.com/2012/10/tag-dziesiec-pytan-czyli-kolejna-czesc.html :) otagowałam cie
ReplyDeletehaha dokładnie tak - prof. D. ;D
ReplyDeletepodziwiam, że sama zaczęłaś się uczyć - ja bym chyba nie miała tyle wytrwałości :)
też bym poszła na grzyby - niestety najbliższa podróż do domu czeka mnie dopiero w przyszły piątek :( mam nadzieję, że będzie dużo grzybów *_*
pozdrawiam! :D
ja idę od metra cały czas prosto i dopiero tam, gdzie jest rozwidlenie: w lewo Galerie Centrum, w prawo przystanek to skręcam w prawo i idę tak jakby takim przejściem :D i tam praktycznie przy samych schodach na rogu jest ten sklepik :D
DeletePodziwiam zacięcie do nauki języka hindi :-)
ReplyDeletejestem pełna podziwu dla Ciebie Kochana!:)
ReplyDeletei ja byłam na grzybkach
ps. dostałaś przesyłkę?
Ja kiedyś sama próbowałam uczyć się arabskiego ale poddałam się :)
ReplyDeletebardzo lubię uczyć się języków i każdy nauczyciel mówił mi, że przyswajam je szybciej niż inni ale nie wykorzystuję tego :(
Podziwiam chęć do nauki, bo jezyk jest dosyc trudny a las o zmroku... jakos nie ciekawi mnie aby ujrzec go na zywo hehe za to w dzien z ogromna checia:D
ReplyDeletePozdrawiam i zapraszam do siebie
http://bjutifulll.blogspot.com