Hej
Kokosowy balsam do ust. Ziaja.
Jak pisałam w poprzedniej
notce, lubię kupować coraz to inne pomadki i szukać tych najlepszych. Kupując
kokosową ziaję liczyłam na piękny zapach i przyzwoite działanie, ale bez
fajerwerków. Niestety ten balsam okazał się totalnym bublem.
Kokosowy balsam do ust. Ziaja.
Doskonale nawilża
skórę oraz zapobiega nadmiernemu wysuszaniu. Zmniejsza skłonność do pękania,
szczególnie w kącikach ust. Nabłyszcza, delikatnie natłuszcza oraz skutecznie
zapobiega pierzchnięciu.
Zawiera:
- lipidy z
orzecha kokosowego - podobne do substancji zawartych w skórze, zapewniają
wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka. Źródło NNKT bogatych w
kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego odżywienia i nawilżenia
skóry,
- olej Canola -
bogaty w fitosterole i tokoferole, odżywia i zmiękcza naskórek, posiada
naturalny system autooksydacji, neutralizuje wolne rodniki, chroni przed
szkodliwym wpływem UV oraz skutecznie łagodzi podrażnienia,
- lanolina -
natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę, doskonale wchłania się w skórę, hamuje
utratę wody oraz zmniejsza szorstkość naskórka,
- witaminy A i E
- chronią przed uszkodzeniami lipidy naskórka. Doskonale regenerują i odżywiają
skórę.
Aromat mleczka
kokosowego - zapewnia przyjemne uczucie świeżości i podnosi komfort stosowania.
10ml. Cena: ok 5 zł ( Hebe )
Balsam zamknięty
w poręcznej tubce z minimalistyczną grafiką charakterystyczną dla Ziaji. Wszelkie
najważniejsze informacje są na kartoniku, więc tubka nie jest zaśmiecona.
Gdy pierwszy raz
wycisnęłam jej zawartość byłam w lekkim szoku. Balsam do ust wygląda jak balsam
do ciała - biały, o lejącej konsystencji. Jeszcze się nigdy nie spotkałam z tak
białym smarowidłem do ust, ale ok. Nałożyłam na usta i... jakbym się
posmarowała strasznie wodnistym czymś, co dalekie jest od nazwania tego balsamem
do ust. No okropieństwo. Mam wrażenie, że nie smaruję się niczym, bo balsam ten
znika dosłownie po 2 minutach.
Ma jeszcze jeden
niewiarygodny minus - ta biała maź osadza się w załamaniach oraz zbiera na
krawędzi ust. Dzieje się tak tylko jeżeli przesadzimy z ilością. No, ale jak
nie przesadzić, jeżeli gdy nakładam jej mało mam wrażenie, że usta posmarowałam
sobie wodą? Koszmar.
Zero
jakichkolwiek właściwości nawilżających albo ochronnych.
Jedynym plusem tego
balsamu jest ładny zapach - taki sam jak całej kokosowej serii.
Nie pozostaje mi
nic innego jak kontynuowanie poszukiwań pomadek idealnych, ziaje będę omijać
jednak z daleka.
kiedyś miałam ale się nie polubiliśmy :))
ReplyDeletepowodzenia w szukaniu pomadki idealnej :))
Miałam te same odczucia :)
ReplyDeleteJako balsam do ust jest do kitu.
Kremy do rąk z serii kokosowej są fajowe :D
miałam, totalny bubel
ReplyDeletesłyszałam też o nim ..
ReplyDeleteMiałam go i takie same uczucia do tej i do innych wersji - oliwkowej i pomarańczowej.
ReplyDeletePolecam Tisane w słoiczku :) A inne blogerki polecają masełka Nivea!
:o Faktycznie dziwnie wyglada
ReplyDeleteO, a ja się na niego zapatrywałam :/ damn..
ReplyDeleteMiałam kiedyś wersję oliwkową i tak jak mówisz, poza miłym zapachem żadnych plusów nie było.
ReplyDeleteMiałam chyba jakiś kiedyś z tej serii i pamiętam, że raczej wybielał mi usta i miałam podobnie jak ty, że jak nałożyłam mniej to tak jakbym się niczym nie posmarowała.
ReplyDeleteSzkoda, że to bubel..
ReplyDeleteTeż go miałam kiedyś, ale jest właśnie za lekki jak na ochronę ust. Na pewno pięknie pachnie! Pozdrawiam, Blogging Novi
ReplyDeletej a tak się fajnie prezentował (
ReplyDeletemiałam i też uważam, że bubel.
ReplyDeletemyslałam, że będzie coś ala błyszczyk okazał się kremem ale tak jak pisałaś nawet nie nawilżał..
Zgadzam się z Twoją opinią. Miałam ten balsam kiedyś tam, teraz omijam go szerokim łukiem.
ReplyDelete