Wednesday 2 January 2013

Kokosowy bubel Ziaji

Hej

Jak pisałam w poprzedniej notce, lubię kupować coraz to inne pomadki i szukać tych najlepszych. Kupując kokosową ziaję liczyłam na piękny zapach i przyzwoite działanie, ale bez fajerwerków. Niestety ten balsam okazał się totalnym bublem.

Kokosowy balsam do ust. Ziaja.

Doskonale nawilża skórę oraz zapobiega nadmiernemu wysuszaniu. Zmniejsza skłonność do pękania, szczególnie w kącikach ust. Nabłyszcza, delikatnie natłuszcza oraz skutecznie zapobiega pierzchnięciu.
Zawiera:
- lipidy z orzecha kokosowego - podobne do substancji zawartych w skórze, zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka. Źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego odżywienia i nawilżenia skóry,
- olej Canola - bogaty w fitosterole i tokoferole, odżywia i zmiękcza naskórek, posiada naturalny system autooksydacji, neutralizuje wolne rodniki, chroni przed szkodliwym wpływem UV oraz skutecznie łagodzi podrażnienia,
- lanolina - natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę, doskonale wchłania się w skórę, hamuje utratę wody oraz zmniejsza szorstkość naskórka,
- witaminy A i E - chronią przed uszkodzeniami lipidy naskórka. Doskonale regenerują i odżywiają skórę.
Aromat mleczka kokosowego - zapewnia przyjemne uczucie świeżości i podnosi komfort stosowania.







10ml. Cena: ok 5 zł ( Hebe )
Balsam zamknięty w poręcznej tubce z minimalistyczną grafiką charakterystyczną dla Ziaji. Wszelkie najważniejsze informacje są na kartoniku, więc tubka nie jest zaśmiecona.

Gdy pierwszy raz wycisnęłam jej zawartość byłam w lekkim szoku. Balsam do ust wygląda jak balsam do ciała - biały, o lejącej konsystencji. Jeszcze się nigdy nie spotkałam z tak białym smarowidłem do ust, ale ok. Nałożyłam na usta i... jakbym się posmarowała strasznie wodnistym czymś, co dalekie jest od nazwania tego balsamem do ust. No okropieństwo. Mam wrażenie, że nie smaruję się niczym, bo balsam ten znika dosłownie po 2 minutach.

Ma jeszcze jeden niewiarygodny minus - ta biała maź osadza się w załamaniach oraz zbiera na krawędzi ust. Dzieje się tak tylko jeżeli przesadzimy z ilością. No, ale jak nie przesadzić, jeżeli gdy nakładam jej mało mam wrażenie, że usta posmarowałam sobie wodą? Koszmar.

Zero jakichkolwiek właściwości nawilżających albo ochronnych.

Jedynym plusem tego balsamu jest ładny zapach - taki sam jak całej kokosowej serii.
Nie pozostaje mi nic innego jak kontynuowanie poszukiwań pomadek idealnych, ziaje będę omijać jednak z daleka.

14 comments:

  1. kiedyś miałam ale się nie polubiliśmy :))
    powodzenia w szukaniu pomadki idealnej :))

    ReplyDelete
  2. Miałam te same odczucia :)
    Jako balsam do ust jest do kitu.

    Kremy do rąk z serii kokosowej są fajowe :D

    ReplyDelete
  3. Miałam go i takie same uczucia do tej i do innych wersji - oliwkowej i pomarańczowej.

    Polecam Tisane w słoiczku :) A inne blogerki polecają masełka Nivea!

    ReplyDelete
  4. O, a ja się na niego zapatrywałam :/ damn..

    ReplyDelete
  5. Miałam kiedyś wersję oliwkową i tak jak mówisz, poza miłym zapachem żadnych plusów nie było.

    ReplyDelete
  6. Miałam chyba jakiś kiedyś z tej serii i pamiętam, że raczej wybielał mi usta i miałam podobnie jak ty, że jak nałożyłam mniej to tak jakbym się niczym nie posmarowała.

    ReplyDelete
  7. Też go miałam kiedyś, ale jest właśnie za lekki jak na ochronę ust. Na pewno pięknie pachnie! Pozdrawiam, Blogging Novi

    ReplyDelete
  8. j a tak się fajnie prezentował (

    ReplyDelete
  9. miałam i też uważam, że bubel.
    myslałam, że będzie coś ala błyszczyk okazał się kremem ale tak jak pisałaś nawet nie nawilżał..

    ReplyDelete
  10. Zgadzam się z Twoją opinią. Miałam ten balsam kiedyś tam, teraz omijam go szerokim łukiem.

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za wszelkie komentarze :) są siłą napędową do prowadzenia tego bloga.