Monday, 30 April 2012

Smakowity nektar pod prysznic - Luksja

Hej

Te z Was, które śledzą mojego bloga wiedzą, że zostałam testerką nowych żeli a raczej nektarów pod prysznic firmy Luksja. W ramach wyjaśnienia, jestem przeciwna wszelkim typom współpracy, nikt mnie nie zmuszał do pisania o nim na blogu, mogłam wypełnić ankietę, która znajduje się na jednym z serwisów, ale nie musiałam.

Witaminowy nektar pod prysznic Active Vitamins - kompleks witamin A+E+C. Luksja

Zapewnij swojej skórze niezwykłe doznania z witaminowym nektarem pod prysznic Luksja Active Vitamins wzbogaconym ekstraktami z owoców mango i papai. Twoja skóra zostanie odświeżona i nawilżona, a Ty będziesz się cieszyć dobrym samopoczuciem przez cały dzień. Formuła nektaru zawiera kompleks witamin A, E, C, które korzystnie wpływają na wygląd skóry.






500ml. Cena: nie mam pojęcia.
Ten żel jest jak najbardziej w moim guście. Jeśli chodzi o coś, co ma mnie dobrze umyć, to liczy się przede wszystkim zapach. Od nawilżania i wygładzania są balsamy, masła itp.

Ale od początku. Opakowanie jest bardzo ładne, mi się szalenie podoba, przezroczyste, więc widać ile ubywa. Zatyczka jest jakaś taka dziwna - możecie zobaczyć na zdjęciu, że ten żel się osadza po bokach, nie lubię jak jest wszystko w nim oblepione, więc za to minus.
Konsystencja jest typowo żelowa, mi bardzo odpowiada, nie jest zbyt gęsta. Zapach - ja dostałam o zapachu mango i papai, czyli coś, co uwielbiam, nie zawiodłam się. Pachnie przyjemnie owocowo, zapach jest dosyć intensywny, ale nie jest chemiczny, pachnie trochę jak sok z mango.
Pieni się ok. Skóra zaraz po myciu jest miękka, gładka i przez chwile ładnie pachnie ( do czasu wsmarowania balsamu ). Dosyć wydajny.
Podsumowując to jestem zadowolona, ale w dużej mierze, dlatego że trafił mi się zapach który wręcz ubóstwiam. Ja nie oczekuje żadnych witaminowych uniesień dla mojej skóry po takim specyfiku. Witaminki ładnie się prezentują na opakowaniu.

Lubicie takie owocowe zapachy? Jeżeli tak to z chęcią mogę go Wam polecić :)

A na jutro zaplanowałam post muzyczny!

TAG: 11 Questions

Hej

Przywędrował do mnie taki oto tag. Zostałam otagowana przez Agnieszkę, dziękuję :)


Po przeczytaniu odpowiedzi osoby która cie otagowala, odpowiadamy na pytania przez nią zadane.
1. Po przeczytaniu 11 pytań zadanych przez Tagera, odpowiadamy na wszystkie  na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz 11 osób które otagujesz i zamieszczasz linki do nich.
3. Tworzysz 11 nowych pytań na które będą musiały odpowiedzieć osoby przez ciebie otagowane.
4. Powiadom osoby przez ciebie wybrane ze zostały otagowane.
5. Dawaj taga osoba które jeszcze go nie dostały.

Zaczynamy.

1. Jak to u was wygląda z makijażem. Malujecie się intensywnie czy delikatnie, zaraz po przebudzeniu z rana by moc się pokazać ludziom, czy tylko do wyjścia.

Ja się w ogóle nie maluję ;)

2. Idziesz ślepo za trendami mody, czy masz raczej wykreowany własny styl. Jeśli tak, spróbuj go opisać.

Zawsze kupuję to, co mi się podoba a nie to, co jest modne. A mój styl nie jest chyba nadzwyczajny, lubię się ubierać luźno czasami z jakimś indyjskim akcentem, ale nie zawsze :)

3.Jaki typ muzyki najczęściej słuchasz, podaj tez jeden ulubiony utwór z ulubionego typu.

Słucham muzyki indyjskiej i arabskiej. Jeśli indyjska to szczególnie ta z filmów bollywood i z południa Indii. Arabska to głównie pop i islamskie piosenki mojego ukochanego artysty Sami Yusufa.

4.Jakimi zasadami kierujesz się w życiu.

W życiu kieruję się takimi zasadami, które sprawiają, że czuje się dobrze sama ze sobą - nie robię niczego wbrew sobie. 

5.Gdybyś miała taka możliwość, co byś w sobie zmieniła?

Wymieniłabym sobie włosy, na zdrowe i gęste :) 

6.Firma kosmetyczna, którą omijasz szerokim lukiem?

Nie mam takiej firmy, no może Veet - droga i mało efektywna.

7.Jesteś dość mocno umalowane, ale nie masz niczego by zmyć makijaż, jak sobie radzisz?

Nigdy nie byłam mocno umalowana, kiedyś rozmazał mi się kohl ale on jest naturalny i zwykła woda sobie z nim poradziła.

8. Jaka gwiazda show biznesu według ciebie jest najbardziej nie do poznania bez makijażu?

Nie bardzo się orientuje w gwiazdach polskiego/amerykańskiego show-biznesu i raczej nie śledzę modowych/makijażowych wpadek takich osób. Widziałam kiedyś Dodę bez makijażu, cóż, wyglądała gorzej niż źle.

9. Część garderoby, do której masz słabość i najczęściej kupujesz?

Tuniki. Uwielbiam.

10. Co spowodowało ze zaczęłaś pisać bloga.

Bloga zaczęłam prowadzić z nudów ;)

11. Co cię najbardziej denerwuje w ludziach?

Oj dużo by wymieniać. Ale najczęściej denerwują mnie powolni ludzie na chodnikach i ich zachowanie jakby ruchliwe przejście podziemne w centrum Warszawy było nadmorskim bulwarem. A także ci, którzy rozpychają się w środkach komunikacji miejskiej jakby byli panami tego świata. 
A teraz porcja pytań od Imprevisivel

1. Jaka jest Twoja ulubiona maska do włosów ?

Aktualnie nie używam żadnych masek do włosów bo się do nich zraziłam.

2.Czy olejujesz włosy ?

Nie, ale czekam aż przywędrują do mnie oleje z Indii to wtedy zacznę.

3.Jaki jest kosmetyk bez , którego nie możesz żyć ?

Zdecydowanie balsam do ust, bez niego nie wyjdę z domu. 

4.Twój ulubiony tusz do rzęs?

Nie używam.

5.Jaki blog o pielęgnacji włosów polecasz ?
Blog Eve 

6.Czy uważasz , że odstawienie silikonów (w pielęgnacji włosów) jest słuszne ?

Tak! Nie wyobrażam sobie katować moich biednych i wymęczonych włosów które z natury są oklapnięte dawką silikonów.

7.Który element makijażu jest u Ciebie obowiązkowy ?

hm, żaden nie jest ;)

8.Ile miesięcznie wydajesz na kosmetyki ?

Nie liczyłam, ale nie jest to dużo, cienki budżet studencki mi na to nie pozwala.

9.Wyznajesz zasadę tanie nie znaczy złe ?

Tak! jestem fanką tanich kosmetyków :)

10.Jaka jest Twoja urodowa obsesja ?

Aktualnie to zdecydowanie włosy.

11.Czy ktoś z Twojego otoczenia wie , że prowadzisz bloga , czy jest to Twój mały prywatny świat ?

Wie o tym tylko mój TŻ :)



Wybaczcie ale nie taguję nikogo i nie wymyślam pytań, mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zlinczuje ale głowę mam zaprzątniętą masą innych spraw. Odpowiedziałam na zadane pytania gdyż nie chciałam zawieść osób które z jakiś względów mnie otagowały, za to bardzo dziękuję :)


Jeszcze dziś możecie spodziewać się kolejnego postu, tym razem już z recenzją.

Sunday, 29 April 2012

Summertime! almost

Hej


Wczoraj miałam szalony dzień ze znajomymi, więc musicie wybaczyć brak kosmetycznej notki wczoraj jak i dziś. Pogoda jest tak piękna że aż żal siedzieć w domu :)
Zostawiam Was z tulipanami w moim ogrodzie. Ten strzępiasty i fioletowy są z Holandii :) Kwitną pięknie co roku.





Czerwone porzeczki. Owocują pierwszy rok.



Dziewczyny korzystajcie ze słońca ile się da! Ja siedzę w ogrodzie, popijam mrożoną herbatę i rozkoszuję się tym długo wyczekiwanym ciepłem, chciałabym żeby ten weekend trwał wiecznie...

Friday, 27 April 2012

Maść cynkowa - moja broń w walce z wrogiem

Hej

Co za pogoda! Na termometrze 25 stopni a przed nami długi weekend. Nie mogło być lepiej. Aż nabrałam chęci na porządki, czego skutkiem jest łazienka wysprzątana na błysk jeszcze przed południem.

Ale wracając do tematu postu.

Maść cynkowa 10% (zinci oxidi unguentum). Aflofarm

Działanie: Wysuszające.
Wskazania do stosowania: Uszkodzenia skóry takie jak otarcia naskórka, pomocniczo w stanach zapalnych skóry, trądziku jako środek wysuszający.
Przeciwwskazania: Nadwrażliwość na którykolwiek ze składników maści, wszystkie otwarte rany.
Działania niepożądane: Lek może spowodować miejscową reakcje skórną.



 20g. Cena ok 3 zł ( Apteka )
Z tej maści jestem wyjątkowo zadowolona.
Zapakowana jest w tubkę, z której trochę ciężko ją wydobyć z racji na swoją treściwą konsystencję.
Bez zapachu, biała, gęsta i tłusta maść.
W działaniu widnieje - wysuszające. W 100% się zgadzam. Stosowałam jak na razie tylko 2 razy po nic więcej mi na twarzy nie wyskoczyło. Po tych dwóch razach mogę powiedzieć, że u mnie spisuje się znakomicie!
Po pierwsze, gdy tylko widzę czającego się intruza nakładam na niego punktowo tą maść, zazwyczaj na noc. Nigdy nie próbowałam na już, że tak powiem, w pełni okazałe pryszcze, zawsze zwalczam w zarodku ;)
Byłam miło zaskoczona! Rano budzę się i pędzę do lustra podziwiać rezultaty. Chwilę mi zajęło przypomnienie sobie gdzie to ja się wieczorem posmarowałam. Śladu nie było! Aż się zdziwiłam, że coś za niecałe 3 złote tak może zadziałać.
Krostka wysuszona, zero śladu po tej ropnej białej główce. Na pewno jakaś magia zadziałała przez noc. Lekkie zaczerwienienie w miejscu gdzie się rozwijał nieprzyjaciel jest, ale najlepsze jest to że jego rozwój został zahamowany. Zwalczony jeszcze zanim na dobre sie pojawił. Lubię to!

Oczywiście czytałam, że u nie wszystkich działa, ale polecam wypróbować na własnej skórze, 3 zł to nie majątek a może okaże się, że jest lepsza od tych wszystkich roll-onów od garniera za które liczą sobie nie mało.
Macie jakieś sprawdzone sposoby na pojawiające się krostki? Ja już wiem, że znalazłam broń idealną w postaci tej właśnie maści :)

Thursday, 26 April 2012

O depilacji woskiem słów kilka

Hej

Wiem, że plastry z woskiem nie należą do najprzyjemniejszej depilacji, ale są najskuteczniejsze. I to po nie sięgam najczęściej jeśli chodzi o depilacje nóg, na inne części ciała się nigdy nie odważę ;)

Plastry z woskiem do depilacji ciała. Naturia depilea. Joanna

Do perfekcyjnej depilacji nóg, pach, rąk i okolic bikini polecamy specjalne plastry z woskiem z serii Naturia depilea. Dzięki elastycznej formie idealnie dopasowują się do kształtów ciała pozwalając na skuteczną i szybka depilację. Zabieg zapewnia, że skóra pozostanie jedwabiście gładka, aksamitna i miła w dotyku na długi czas.



12 pojedynczych plastrów. Cena: 8.99 zł ( Natura )

Te plastry stosuję już od jakiegoś czasu. Plasują się u mnie na drugim miejscu, zaraz po plastrach Tanity ale o nich kiedy indziej.
W instrukcji użytkowania jest napisane żeby rozgrzać je energicznie pocierając pomiędzy dłońmi. Cóż, przy pierwszym starciu z takimi plastrami zastosowałam się do tej uwagi i nie jest ona najskuteczniejszym sposobem żeby wosk się rozpuścił. Można podgrzać suszarką jednak ja takiej nie posiadam, za to wypracowałam sobie całkiem fajną i efektywną metodę. Można sobie na tych złączonych plastrach usiąść albo podłożyć pod udo i potrzymać tam jakiś czas. Ciepło naszego ciała po jakimś czasie idealnie rozpuści wosk i plastry z łatwością się odkleją.

Co do efektów. Plastry z woskiem są moim absolutnym nr. jeden od kilku lat jeśli chodzi o depilacje nóg. Boli, to fakt, ale zaciśnięcie zębów pomaga, szczególne, kiedy mamy przed sobą wizję gładkich nóg przez dłuższy czas. Ja już się tak przyzwyczaiłam, że nie robię z tego jakiejś wielkiej tragedii.
W instrukcji napisane jest, że każdy plaster można przykładać po kilka razy na depilowane miejsce, cóż nie więcej niż 3 razy. Przynajmniej u mnie jeszcze za trzecim razem są jakieś efekty, ale absolutnie nie za czwartym. Więc słowo kilka w tym przypadku jest mocno wygórowane.

Oczywiście skóra po takiej depilacji jest podrażniona i potrafi piec. Ja zazwyczaj robię taką depilacje wieczorem żeby w nocy skóra sobie odpoczęła. Pozostałości wosku też nie zmywam zaraz po, robię to dopiero rano, gdy mam pewność, że nic jej dodatkowo nie podrażni. Nie potrzebuję żadnych balsamów łagodzących, oliwek czy czego tam jeszcze. Przez noc wszystko się uspokaja i rano nie ma śladu po depilacji.

Plusem jest także to, że włoski odrastają słabsze.

A co Wy sądzicie o woskowej depilacji? Próbowałyście kiedyś czy może ból was trochę odstrasza? :)

Tuesday, 24 April 2012

Serum antycellulitowe - wielkie zero efektów

Hej

Serum stosuję już od  ponad miesiąca, więc mam podstawy żeby napisać recenzję. Przy zakupie nie liczyłam na spektakularne działanie, więc jak przyszło co do czego to się nie zawiodłam, bo wiedziałam, że figa z tego wyjdzie. 

Serum antycellulitowe intensywnie wyszczuplające. Carla Norri - Slim Expert
Redukuje tkankę tłuszczową, ujędrnia i modeluje, zwalcza uporczywy cellulit.

Innowacyjna formuła Serum Intensywnie Wyszczuplającego redukuje nadmierną tkankę tłuszczową w problematycznych miejscach (uda, brzuch i pośladki). Składniki aktywne zostały specjalnie skomponowane, aby przywrócić sylwetce idealne proporcje. Serum doskonale ujędrnia ciało, redukuje cellulit i przywraca skórze satynową gładkość. Natychmiast po aplikacji otacza ciało niewidzialną mikrosiateczką napinającą, która sprawia, że staje się ono gładsze i delikatniejsze.
Szczególnie polecane:
Dla kobiet z umiarkowanym cellulitem, nadmiarem tkanki tłuszczowej oraz przy utracie jędrności i elastyczności skóry. Przy regularnej pielęgnacji, cellulit na całych obszarach poddanych kuracji staje się mniej widoczny, a ciało jest wygładzone. Skóra wygląda jak po profesjonalnym zabiegu.






200ml. Cena: ok 7 zł (Biedronka)
Cóż, takie sobie. Oczywiście nic nie wyszczupliło i nie zmniejszyło widoczności cellulitu nawet przy regularnych ćwiczeniach. Fakt, ujędrnia i wygładza skórę, ale bez fajerwerków.
Opakowanie jest ok, stoi na głowie, więc wszystko spływa na dół i nie ma problemów z wyciskaniem.
Konsystencja dosyć gęsta, ale łatwo się ją wsmarowuje, błyskawicznie się wchłania.
Zapach - nie pachnie fiołkami niestety, zapach mocno mentolowy, ale już się do niego przyzwyczaiłam.
Zaraz po aplikacji czuć to charakterystyczne zimno. Czasami mi doskwierało, nie powiem, ale miałam poczucie, że może coś tam się dzieje dobrego przez to, więc dzielnie to znosiłam. Nic spektakularnego się nie wydarzyło przez ten miesiąc. Oczywiście nie pokładałam w nim wielkich nadziei, więc nie jestem szczególnie rozczarowana. Nigdy nie miałam takiego serum, kupiłam bardziej jako ciekawostkę. Teraz wiem, że będę się trzymała z dala od tego typu cudaków.
Stosowałam 2 razy dziennie, rano i wieczorem. Dzień w dzień - nigdy nie byłam aż tak regularna jak w stosowaniu tego kosmetyku. 
Jako balsam lekko ujędrniający i wygładzający jest ok, i od dziś tak go będę traktowała. 

Dzisiaj rano dotarł do mnie żel pod prysznic od firmy Luksja gdyż jak pisałam Wam wcześniej załapałam się do grona testerek tego produktu. Nie wiedziałam, jaki zapach dostanę, więc przesyłka była owiana tajemnicą. Ale się zdziwiłam jak zobaczyłam, że jest o zapachu mango i papai! Kocham mango i kocham wszystko co nim pachnie. Już dziś zabieram się za testowanie :)


Dziewczyny, jak tam Wasze doświadczenia z wszelkimi antycellulitowymi/wyszczuplającymi mazidłami? Jakiś produkt się u Was sprawdził? A może tylko producenci łapią nas w taką marketingową pułapkę?

Monday, 23 April 2012

Cudak do włosów z Ukrainy i pierwsze starcie z maścią cynkową

Hej

Nie mogłam się zdecydować o czym zrobić kolejny post, więc stwierdziłam, że będzie o wszystkim po trochu.

Dziś mam szczęśliwy dzień, chociaż za oknem przeraźliwie szaro, ale za to mam masę chęci do robienia czegoś konstruktywnego! Oczywiście oprócz uczenia się, notatki leżą odłogiem. Wczoraj wysprzątałam chyba każdy kąt mojego pokoju i byłam z siebie mega zadowolona. Zawaliłam się lawiną letnich butów, dla których nie znalazłam miejsca w szafie, więc zajmują cały wielki karton po odkurzaczu i czekają aż wyczaruje im kawałek wolnej przestrzeni.

Przechodząc do bardziej konkretnej części postu...

Na pierwszy ogień idzie masło do włosów, które dostałam od znajomej mojej mamy. Na butelce jest napisane masło, ale konsystencja jest raczej oleju. Nie otwierałam jeszcze, więc nic więcej nie umiem powiedzieć.

Dostałam od niej instrukcje, że mam to wmasowywać w skórę głowy przez 2 miesiące godzinę przed każdym myciem. I co mi to da? Zmniejszy wypadanie włosów. Jako gwarancję dostałam to, że u niej i u jej córki zadziałał. No cóż, nie zaszkodzi spróbować. Biorę się za niego jak tylko skończy mi się woda pokrzywowa.  



Niestety nie mam pojęcia, co tam jest nabazgrane. Jeżeli ktoś umie to rozszyfrować byłabym wdzięczna.


A oto kolorek, który dziś gości na moich paznokciach - ni to róż ni pomarańcz, ale mi się podoba.




Kolejny bohater dzisiejszego postu to słynna maść cynkowa. Kupiłam z myślą o moim TŻ, któremu co chwila coś wyskoczy na twarzy.
Wczoraj i ja odnotowałam bolącego nieprzyjaciela na nosie więc posmarowałam go na noc i rano nieprzyjemny ból zniknął a pryszcz nie wyewoluował dalej, zatrzymał się na poziome noworodka :)



Żeby tą gęstą maść wycisnąć z tubki to trzeba na prawdę męskiej siły.


Oczywiście pełne recenzje tego ukraińskiego specyfiku i maści cynkowej pojawią się w niedalekiej przyszłości. 

Jakie są Wasze doświadczenia z maścią cynkową? Może ja jestem trochę zacofana kosmetycznie, ale nigdy w życiu nie miałam z nią do czynienia i żałuję, że odkryłam ją tak późno.

Sunday, 22 April 2012

Radical - szampon który uratował moje włosy

Hej

Dziś chciałabym Wam przedstawić szampon, który stał się moim wybawieniem od problemu wypadających włosów.

Radical - szampon wzmacniający do włosów zniszczonych i wypadających z ekstraktem ze skrzypu polnego. Farmona

Wyjątkowo łagodny i bardzo dobrze tolerowany przez skórę głowy szampon do częstego mycia włosów zniszczonych i wypadających. Specjalnie opracowana receptura - naturalny ekstrakt ze skrzypu polnego, prowitamina B5, Inulina z cykorii - wyraźnie wzmacnia włosy oraz hamuje ich wypadanie. Dzięki regularnemu stosowaniu szampony Radical włosy stają się sprężyste i mocniejsze oraz aksamitnie gładkie i lśniące, dobrze się rozczesują i lepiej układają.





300ml. Cena: ok 10zł (Natura)


Moje włosy uwielbiają ten szampon!

Opakowanie jest charakterystyczne, prawie sześcienne. Podoba mi się. Nie ma problemów z wydobywaniem szamponu gdyż ładnie spływa na zagłębienie dłoni. Zakrętkę łatwo można odkręcić nawet mokrymi dłońmi.
Szampon jest stosunkowo rzadki, lejący się. Ale mi to nie przeszkadza, ważne żeby działał, do konsystencji można się przyzwyczaić.
Kolor jest lekki i ziołowy tak samo jak i zapach. Ja lubię ziołowe zapachy, więc mi nie przeszkadza. Nie wiem czy utrzymuje się na włosach, bo zaraz po myciu płucze je płukanką ze skrzypu polnego.
Trochę plącze włosy. Pieni się tak sobie, ja zazwyczaj myje włosy bardzo delikatnie, nie trę ich aż się pojawi piana, więc też ciężko mi ocenić. Ale bez niesamowitych ilości piany też daje rade umyć moje włosy, więc nie jest ona super niezbędna.
Przejdźmy teraz do działania. Zahamował nadmierne wypadanie! Tak tak, to dzięki niemu ich kondycja się poprawiła i to znacząco. Chociaż nie mogę przypisać tego tylko jemu, używam także wody pokrzywowej i płukanki ze skrzypu, ale jestem pewna, że ma on spory udział w tej poprawie.
Włosy są miękkie, leciutkie i dobrze umyte. Bardzo lubię ten efekt lekkości jaki daje.
Ale najważniejszą rzeczą dla mnie jest to, że moje włosy już tak bardzo nie wypadają.

Wreszcie marzenia o ładnej, chociaż odrobinę gęstszej czuprynce mogą stać się rzeczywistością!


Zastanawiam się nad zakupem ochronnej mgiełki też z serii Radical ze skrzypem polnym. Polecacie? 

Mam też mały dylemat, bo z jednej strony chciałabym przetestować inne szampony, ale z drugiej strony się boję o moje włosy, które już są w o niebo lepszym stanie niż kilka miesięcy temu, nie chciałabym tego zaprzepaścić. Chyba skończę z szamponowymi eksperymentami i zostanę wierna Radicalowi :)

Miłego niedzielnego popołudnia :) Ja uciekam sprzątać. 

Saturday, 21 April 2012

Krabowa sałatka + chwalę się butami

Hej

Dziś krótka przerwa od kosmetycznych tematów. Uwielbiam gotować i ogólnie przyrządzać jedzenie, uspokaja mnie to i po prostu to lubię - lubię patrzeć jak innym smakuje. Jednak nigdy nie gotuję typowo polskiego jedzenia, bo za nim nie przepadam. Uwielbiam za to indyjską i arabską kuchnię. Jeżeli gotuję dla siebie to zazwyczaj jest właśnie coś z tamtych stron świata. Domownicy nie przepadają za orientalnymi zapachami unoszącymi się po domu, ale z kolei jak zrobię indyjskie słodycze to nie mogę się opędzić od łasuchów, których u mnie w domu nie brakuje. Jeżeli chcecie mogę w innym poście podać wam przepis na pyszne indyjskie gulab jamun - mini pączusie w słodkim syropie. Dajcie znać!

Uważam się za szczęściarę bo mój luby też uwielbia się krzątać w kuchni i jego umiejętności nie zaczynają się i nie kończą na jajecznicy ;)

Ale do rzeczy!

Oto przepis na sałatkę, która królowała na wielkanocnym stole wśród rodziny. Z okazji imienin mojego taty i rodzinnego obiadu nikt mnie nie musiał namawiać żebym ją ponownie zrobiła :)

Składniki:

Nie będę podawała dokładnych ilości, bo zależy ile tej sałatki chcemy zrobić.


- paluszki krabowe surimi
- jajka ugotowane na twardo
- por
- kukurydza
- majonez
- sól i pieprz do smaku

Paluszki należy sparzyć i pokroić w dosyć grube plasterki. Jajka siekamy a jasną część pora kroimy w piórka. Łączymy z majonezem i gotowe!



Wiem, że majonez kaloryczny itp. ale dla mnie jest do tej sałatki najlepszy.


Uwaga, chwalę się butami!
Kupiłam za 40 zł w chińskim sklepiku na bazarku i jestem z nich strasznie zadowolona! Wygodne i nie obcierają - to najważniejsze :) Podobają się Wam?



Życzę Wam pogodnej soboty. U mnie jest 18 stopni! Na zewnątrz jest cieplej niż w domu ;)