Thursday, 31 May 2012

Ochrona dłoni z arniką od Yves Rocher

Hej

Jestem. W końcu wyskrobałam czas, aby zajrzeć na bloggera. Znacie to uczucie, gdy piszecie test do którego uczyłyście się od tygodnia i wychodzicie zadowolone, że wszystko poszło dobrze a potem się okazuje że niezaliczone? Ja znam i najgorsze jest to, że dostałam 2+, nie no przecież nie można było postawić 3- dla świętego spokoju obu stron. Prace dostanę dopiero za tydzień przy poprawce, jak zobaczę, że zabrakło mi 1 albo 0.5 punktu do trójki to rozniosę ten instytut na kawałki. Przepraszam, musiałam się wyżalić, bo się gotuje już tak od 3 dni.


Jakiś czas temu kupiłam sobie ten krem do rąk z racji tego, że moje ukochane kozie mleko z Ziaji się skończyło i postanowiłam wypróbować pielęgnację rąk od YR. Skorzystałam z promocji 2 za 1 i szczęśliwą posiadaczką drugiego kremu jest mama.

Nawilżający krem do rąk. Yves Rocher

Natychmiast i długotrwale nawilża dłonie. Chroni przed czynnikami zewnętrznymi.

Składnik aktywny:
Wyciąg z arniki bio o właściwościach ochronnych.

Konsystencja lekka, szybko wchłaniająca się, nie pozostawia lepkich dłoni. 
Formuła bez parabenów.







75ml. Cena: 13.90zł ale jest w promocji za 9.90zł ( Yves Rocher )


Kupiłam go, bo już zupełnie nie wiedziałam, co mam wyłowić z tego sklepu, co by mi się spodobało. Stwierdziłam, że kremów do rąk z YR jeszcze nie testowałam, więc wylądował w koszyku. 

Standardowo zacznę od opakowania. Lubię szatę graficzną YR. Tutaj uśmiecha się do nas kwiatek arniki bio i wszystko jest w żółtym optymistycznym kolorze. Tubka jest matowa, przezroczysta, widać dokładnie ile kremu nam zostało. Zatyczkę na klik łatwo otworzyć i zamknąć nawet tłustymi dłońmi. 
Zapach delikatny i lekko roślinny, mi pasuje. 
Konsystencja jest kremowa, ale przy rozprowadzaniu zostawia taką rozmaśloną warstwę, którą trzeba długo wcierać. Nie jestem przyzwyczajona do super nawilżających kremów gdyż nie mam suchej skóry dłoni. Szczególnie teraz, gdy jest ciepło, podczas dnia nie potrzebuje go zupełnie, używam jedynie na noc. 
Zostawia lekką klejącą się warstwę - cały czas czuję, że się czymś wysmarowałam, a tego nie lubię. Na noc jest ok, dobrze nawilża, dłonie są miękkie i gładkie. Za działanie go lubię, jednak te problematyczne wchłanianie jest na minus. 
Mam do niego bardzo mieszane uczucia, ale zostaje ze mną jako nocny regenerator. 


Możecie polecić mi jakiś lekki kremik do rąk? Nie lubię treściwych i nawet ich nie potrzebuję a chciałabym wypróbować coś innego niż Ziaja.

A teraz uciekam nadrabiać blogowe zaległości, oj sporo tego :)

Sunday, 27 May 2012

TAG: Lubię to!

Hej

Oto tag który bardzo mi się spodobał i postanowiłam sobie na niego odpowiedzieć :)


1. Banerem jest wklejone zdjęcie.
2. Napisz kto Cię otagował.
3. Wypisz wszystkie drobne rzeczy, które przychodzą Ci do głowy, które lubisz, które czynią Cię szczęśliwą, te wszystkie drobnostki, dla których warto żyć. Szczególnie te najdrobniejsze i te, które wydają się zbyt banalne, by je wymienić, ale które poprawiają Ci humor.
4. Otaguj kilka osób.

Lubię:
- sok z mango
- moją sypialnię
- filmy Bollywood
- indyjską muzykę
- kolor fioletowy
- kawę z saszetki 3w1
- chrupać świeżego kokosa
- spać przy otwartym balkonie w lato
- kadzidełka
- jeździć pociągiem
- gotować
- grzebać w second-hand'ach
- marudzić mojemu TŻ ;)
- pierdółki z Ikei
- stripsy z kfc
- hibiskusy
- siedzieć wieczorem na tarasie
- śpiewać z TŻ jakieś okropne indyjskie hity
- zapach świata o poranku
- pakować prezenty
- wszystkie możliwe napoje ice tea

Taguje wszystkich moich obserwujących :) Zachęcam do zabawy, można odkryć, że tak na prawdę jest masa drobnostek które nas cieszą.


Miłej niedzieli :) Ja spędzam ją z książką którą udało mi się wygrzebać w sh za 2 zł . Nie może zabraknąć mojego najnowszego odkrycia - pickwick'owa ice tea, cód miód i ... truskawki!


Thursday, 24 May 2012

Orientalny prysznic z Yves Rocher

Hej

Wiem, że znowu mnie nie było jakiś czas, ale sesja zbliża się wielkimi krokami a zaliczenia ćwiczeń już mi się zaczęły, więc siedzę z nosem w notatkach.

Kupiłam ten olejek już jakiś czas temu w promocji dla stałych klientów YR. Zdjęcia robiłam zaraz po zakupie, więc aktualny stan olejku w butelce jest znacznie zmniejszony.

Olejek pod prysznic z olejkiem arganowym. Yves Rocher.


Od niepamiętnych czasów, Marokanki znają sekretny sposób pozyskiwania oleju arganowego. Jego tysiące zalet sprawiły, że został on nazwany „ Marokańskim złotem”.

Wzbogacony w olejek arganowy z upraw ekologicznych, olejek pod prysznic o aksamitnej konsystencji zamienia się na skórze w delikatne musujące mleczko. Odżywia skórę podczas kąpieli.

Skóra jest odżywiona, aksamitna w dotyku.

(opis pochodzi ze strony YR)






200ml. Cena: 29 zł ( Yves Rocher )

Cóż mogę powiedzieć, wszystko co orientalne mnie przyciąga. Tak się stało i w tym przypadku. Nawet cena mnie nie odstraszyła gdyż chciałam wykorzystać 40% rabatu i za namowami mamy wylądował w koszyku.
Buteleczka jest cudowna - plastikowa, przezroczysta z super mega praktycznym dozownikiem, dzięki któremu nie wyleje się nam cały ocean olejku. Naklejki schludne i orientalne - lubię to. Konsystencja olejku jest raczej zwarta, przypomina konsystencje żelu, w każdym razie nie jest typowo oleisto-wodnista. Nie spływa z dłoni podczas mycia, bardzo dobrze się pieni i wypełnia łazienkę cudownym orientalnym zapachem. Zapach dosyć długo pozostaje na skórze, jest delikatny i przyjemny dla mojego nosa (od czasu do czasu wąchnę sobie przedramię aby się nim uraczyć ;))
Lubię go. Może jestem lekko stronnicza w tej recenzji gdyż moja orientalna mania jest czasami troszkę niezdrowa, ale według mnie ten olejek jest ok. Dobrze myje, ładnie pachnie i nie wysusza skóry – spokojnie można egzystować cały dzień bez balsamu i nie mieć widocznych suchych skórek .

2 dni temu dostałam ulotkę reklamową, że 200ml tego olejku można dostać za 1 grosz przy zakupach w YR. Na początku się trochę zirytowałam no, bo przecież już mam itp. itd., ale z racji tego, że i tak zawsze wykorzystuje te rabaty to i olejek mi wpadnie. A co z nim zrobię, no to już będzie niespodzianka ;)


Lubicie takie orientalne zapachy pod prysznicem/w kąpieli? Ja wręcz ubóstwiam, wszystko co mam mocną, a wręcz duszącą orientalną woń jest moim nr. 1. Uwielbiam palić kadzidełka w pokoju, szczególnie te mocne, sandałowe lub piżmowe zapachy. Im bardziej duszący tym lepszy ;)

Sunday, 20 May 2012

Niedzielna porcja indyjskiego humoru


Hej

W związku z tym, że jest niedziela i teoretycznie miałam się uczyć fonologii i robię wszystko żeby ten moment przesunął się jak najdalej w czasie, przygotowałam dla Was taki oto post.


Indusi to naród pozytywnie zakręcony. Czasami na siłę chcą przemycić coś europejskiego, ale nie bardzo im to wychodzi. Mają także masę swoich śmiechowych wybryków. No, ale zobaczcie same.

No to dziewczyny! Szaloną indyjską imprezę czas zacząć! 

Na początek artysta i piosenka, którą pewnie miałyście szansę gdzieś usłyszeć w głębi Internetu.
Pan Daler Mehendi - przesympatyczny wąsaty i brodaty wujek z Punjabu ( który postuje zdjęcia na fejsie jak leży w pościeli z podpisem 'Sum buddy is waiting for u' >pisownia oryginalna< ).


Wideo jakże zaawansowane technologicznie + uwodzicielski taniec! Mistrz. Jeżeli spodoba się Wam pan Daler możecie podziwiać go w różnych odmianach kolorystycznych! Szał, nie?

Nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem Wam jeszcze jednej piosenki tego zacnego artysty. Na poprawę humoru w sam raz. Ah ten taniec, no która się nie skusi?


Następna porażka muzyczna tym razem z Bollywoodu. Cierpię, gdyż w tym przeraźliwym kawałku występuje para moich ulubionych aktorów. Nie wiem dlaczego ten utwór ujrzał światło dzienne, nie powinien. Jest tak bardzo zły, że swego czasu słuchałam go nałogowo gdyż mam to do siebie, że te najokropniejsze piosenki nie chcą się ode mnie odczepić. Nie wiem czy to na serio czy też nie, oglądałam film ale zupełnie go nie pamiętam - czyli musiał być zły.


Pamiętacie Idola? Indusi też mają swojego! A jak! Jak widać ludzi 'niezwykle uzdolnionych' im tam nie brakuje, zresztą tak jak i u nas.


A co powiecie na indyjski 'Mam talent'? Taniec brzucha w wersji męskiej.


I na koniec smaczek z Bollywoodzkiego kina akcji. Indyjski Chuck Norris.


Nie ważne jak ponury czasami mam humor, powyższe filmiki zawsze mi go poprawią. Oczywiście żeby była jasność,  z nikogo się nie wyśmiewam gdyż uwielbiam ten naród całym swoim serduszkiem :)

Saturday, 19 May 2012

Maseczka nawilżająca z sokiem z winogron - Yves Rocher

Hej

Już jestem, chociaż nic nie jest jeszcze poukładane. Stęskniłam się trochę za blogowaniem :)

To była moja pierwsza tubkowa maseczka. Nie jestem wielką fanką wszelkich maseczek do twarzy, jeżeli mam ochotę to kupuję sobie taką w saszetce i jest ok. Tą z YR kupiłam tak na wypróbowanie, dawno temu i w końcu udało mi się ją wykończyć, z czego się bardzo cieszę gdyż nie lubię maseczkowej monotonni.

Maseczka nawilżająca z sokiem z winogron. Yves Rocher.

Lekka i orzeźwiająca maseczka z czystym sokiem z winogron. Skóra jest nawilżona i świeża.




50ml Cena: 21.90 zł ale często jest w promocji ( Yves Rocher )
Z tą maseczką się nie polubiłam tak bardzo jak tego oczekiwałam.
Zamknięta jest w poręcznej przezroczystej tubce i wiemy ile produktu ubywa. Zapach jest przepiękny, mocno winogronowy. Większość produktów YR kupiłam skuszona zapachem - ten nie jest wyjątkiem. Konsystencja - tu przeogromny minus. Jest gęsta, kisielowata, strasznie trudno ją zmyć z twarzy – po tych trzech minutach przy zmywaniu maseczka zamienia się w śliską maź. Rozprowadza się bardzo dobrze, ale zmywanie to istny horror, czasami byłam już tak zniecierpliwiona, że miałam ochotę ją zdrapać paznokciami. Jeżeli nie jesteście cierpliwymi osobami to ta maseczka nie jest dla Was ;) Przez te problematyczne usuwanie jej z twarzy już więcej jej nie kupię. Średnio wydajna.
Co do działania, też nie powala z nóg. Daje uczucie chwilowego odświeżenia i nawilżenia, ale z tego co zauważyłam daje to prawie każda maseczka z którą się do tej pory spotkałam. Dla mnie nie jest warta tych 21 złoty, mi dość szybko się znudziła gdyż jak pisałam wcześniej, w maseczkach lubię urozmaicenie.

Chyba zostanę przy maseczkach w saszetkach, jakoś tak bardziej do mnie przemawiają :)
Co sądzicie o maseczkach, które starczają na długi czas? Używacie ich czy może też wolicie wypróbować co chwila jakieś nowe saszetkowe cudo?

Wednesday, 16 May 2012

Chwilowa przerwa


Hej

Wpadłam tylko na chwilę ogłosić, że przez jakiś czas może mnie tu nie być - mam straszny kocioł i dopóki nie ogarnę wszystkich spraw nie będę miała siły i ochoty prowadzić bloga. Mam nadzieję, że moje życie chociaż na chwilę się ustatkuje bo aktualnie jestem rozerwana pomiędzy trzema państwami i plany zmieniają mi się z dnia na dzień, i tak od tygodnia....

Trzymajcie za mnie kciuki :)

I dobra rada cioci Aaliyah, nie szukajcie sobie męża poza Europą chyba że macie niedosyt szarpania się z urzędami ;) 

Pozdrawiam Was i do zobaczenia wkrótce.

Sunday, 13 May 2012

Tak zwany 'antyperspirant' o zapachu kwiatu bawełny z Indii - Yves Rocher

Hej

Jak już pewnie wiecie mam niezdrowego fioła na punkcie wszystkiego co indyjskie. Kiedy dawno temu wychodziła nowa seria produktów Yves Rocher o zapachu kwiatu bawełny z Indii wiedziałam, że będzie moja. Oj tam, oj tam, każdy ma jakiegoś bzika.

Dezodorant antyperspirant w kulce - kwiat bawełny z Indii. Jardins du Monde. Yves Rocher.

Dezodorant o delikatnym subtelnym zapachu kwiatów bawełny z Indii zapewnia pełną ochronę i świeżość przez 24h.
Składniki pochodzenia roślinnego: wyciąg z kwiatów bawełny z Indii, woda z hamamelisu z ekologicznych upraw.





50ml. Cena: 11.90zł ( Yves Rocher )
Kupiłam skuszona zapachem. Jest delikatny i świeży. Opakowanie estetyczne, kulka jest dosyć spora i się nie zacina. Jest super delikatny - aplikowany po depilacji w ogóle nie podrażnia. I na tym plusy się kończą.
Zupełnie nie można go nazwać antyperspirantem. Nie chroni przed poceniem, maskuje tylko nieprzyjemny zapach, ale nie tylko tego od niego oczekiwałam. Ogromnym minusem jest to, że zostawia białe plamy na ubraniach, których ma niby nie zostawiać. Po pierwszym użyciu i efektach jakie daje myślałam, że wyląduje w koszu, ale postanowiłam aplikować go tylko na noc. Na samym początku używałam go tylko podczas zimy, w lato bym się nie odważyła gdyż nie poradziłby sobie w tak wysokich temperaturach, chociaż i w zimę nie był najlepszy. Dosyć szybko się wchłania, jest wydajny. Dla osób z większą potliwością zupełnie się nie nadaje.

Szkoda, bo zapach jest piękny. Więcej nie kupię, u mnie się niestety nie sprawdził. Teraz go meczę i nie mogę wymęczyć, zostało mi jeszcze 1/4 opakowania, ale jak dobije dna z przyjemnością wyrzucę do kosza :)


Miałyście jakieś doświadczenie z tymi kulkami od YR? 


Pogoda już nas niestety tak nie rozpieszcza jak przez ostatnie dni, na pocieszenie kupiłam sobie pół kilo truskawek wprawdzie szklarniowe ale ja już się nie mogłam doczekać ;)


Saturday, 12 May 2012

Trudny związek z Avonem

Hej

Tak jak w tytule - za firmą Avon nie przepadam. Nigdy nic tam nie zamówiłam z własnej woli. Jedyne co mnie zainteresowało to seria Naturals. Mam mgiełkę do ciała o zapachu mango z czymś tam i używam ją jako odświeżacza powietrza. Nie lubię się z tą firmą i już. Ten balsam trafił do mnie z rozdania. Aż podskoczyłam z radości jak go powąchałam - zdecydowanie mój zapach. Po pierwszym użyciu emocje trochę opadły i nie było już tak 'truskawkowo'.

Balsam do ciała - Truskawka i Guawa. Avon Naturals.

Formuła wzbogacona ekstraktem z truskawek i guawy pielęgnuje skórę, odżywiając ją i nawilżając.






200ml. Cena: nie mam pojęcia ( Avon )

Zacznijmy od rzeczy przyjemnych. Opakowanie bardzo ładne i estetyczne. Poręczna buteleczka z łatwą w obsłudze zatyczką, mały otwór, przez który nie wyleje nam się więcej niż potrzeba. Kolejną pozytywna rzeczą jest zapach - słodki, ale i egzotyczny. Na skórze nie pozostaje zbyt długo.
Teraz przejdźmy do minusów. Konsystencja jest trochę rzadka, chyba się przyzwyczaiłam do masełek i bardziej treściwych balsamów. Na skórze rozprowadza się całkiem przyjemnie i dosyć szybko się wchłania. Ale! Pozostawia taki troszkę lepiący film. Wszystko by było elegancko gdyby nie ta lekko lepiąca się warstwa. Kurczę, znowu się zawiodłam. Co do nawilżenia też nie jest ono jakieś zachwycające ale mi odpowiada, nie mam wygórowanych wymagań.
Gdyby nie ten film to balsam byłby całkiem przyjemny, ale i tak go będę używać, ten zapach jest piękny :)

Lubicie kosmetyki Avonu? Miałyście coś z serii Naturals?

W końcu dorwałam żel pod prysznic z tej ajurvedyjskiej serii Palmolive. Drzewo sandałowe i imbir. Jak ja kocham takie zapachy. Była promocja w Rossmanie za niecałe 6 zł.
Żółty lakier safari z targu za 4 zł. W końcu jakiś słoneczny kolorek u mnie zagościł.
Bransoletka, również z targu - idealna na moje anorektyczne nadgarstki, 4 zł. Uwielbiam połącznie 'turkusu' ze 'srebrem'. Prezentuje się cudownie.


Friday, 11 May 2012

Cyrkowe paznokcie

Hej

Zgodnie z wczorajszą obietnicą przedstawiam Wam mój pierwszy topper w życiu! Ok, proszę się nie dziwić, bo nigdy lakieromaniaczką nie byłam i nie malowałam sobie paznokci częściej niż kilka razy w roku.


Nail art special effect! Topper. 02 Circus Confetti. Essence. 8ml.





Dorwałam go w Naturze za 8zł. Już od jakiegoś czasu się na niego czaiłam no i w końcu się zdecydowałam. Nie żałuję.
Na lato będzie idealny. Ma bardzo fajne sześciokątne różnokolorowe flakesy plus różnokolorowy drobny brokat. Wszystko to zatopione w przezroczystym lakierze. Schnie dosyć szybko. Na zdjęciu jest jedna warstwa.

Lakier bazowy to wygrana w rozdaniu. Miyo - kiwi nr. 12. Jest piękny, chociaż ja bym go określiła bardziej jako limonkowy. Po dwóch warstwach są lekkie prześwity, przydałaby się trzecia ale mi już się nie chciało malować ich kolejny raz ;)
Wiem, że wiele z Was ma ten topper w swoim posiadaniu. Lubicie go? 

Thursday, 10 May 2012

TAG: 11 Questions po raz trzeci + zapowiedź

Hej

Wiem, że ostatnio moje posty to głównie tagi, obiecuje poprawę. W tygodniu jestem trochę zalatana i nie mam czasu napisać porządnej recenzji. Jeszcze zbliżająca się sesja... brr...


Kolejny tag z tej samej serii. Zostałam otagowana przez MałyTipratikon na własne życzenie ;)



1. Jakimi zasadami kierujesz się w życiu?
Coś mi się wydaje, że na to pytanie już odpowiadałam. Najważniejsze dla mnie jest to żebym mogła być sobą i żebym czuła się ze sobą dobrze.
2.Co ciebie najbardziej denerwuje w ludziach?
Temat rzeka. Denerwuje mnie to, że niektórzy są strasznie ograniczeni i myślą stereotypami. Tyczy się to głównie osób starszych, gdyż mam taką cichą nadzieję, że dzisiejsza młodzież jest bardziej tolerancyjna. Denerwują mnie ludzie, którzy na hasło 'Arab' nie potrafią powiedzieć nic innego jak to, że pewnie jest potencjalnym terrorystą i 'brudasem'. Do prawdy nie wiem skąd się wzięło to przeświadczenie, że Arabowie są 'brudasami' - ze względów religijnych myją się 5 razy dziennie a higienę osobistą mają bardziej restrykcyjną niż nie jeden ‘europejski’ facet.
3. Czy uważasz, że recenzje innych blogerek, które wynikają ze współpracy z firmami są szczere?
Nie wiem. Ja nigdy nie byłam chętna do współpracy i pewnie nie będę. Głupio bym się czuła otrzymując produkt i nawet jeśli nie było w umowie pisanie pochlebnej decyzji to nie czułabym się dobrze wystawiając negatywną opinię. Może i jestem dziwna, ale zazwyczaj się wszystkim przejmuję, więc to nie dla mnie. Jeżeli inne blogerki nie mają przed tym oporów to ok, ale jeśli czytam, że dany produkt był testowany w ramach współpracy patrzę na to bardziej surowym okiem.
4. Co powoduje, że zaglądasz na inne blogi?
Lubię czytać opinie innych. Pomagacie mi też w wyborze kosmetyków, na prawdę nauczyłam się wiele i poznałam masę ciekawych produktów.
5. Jakie są twoje plany na najbliższe 5 lat, czy wierzysz, że osiągniesz wyznaczone cele?
Skończyć studia, zacząć mega intensywną naukę arabskiego, znaleźć dobrą pracę. Wierze, że osiągnę wyznaczone cele. Jeszcze nie wiem, w jakim kraju będzie mi dane się osiedlić i to powoduje lekki dreszczyk emocji.
6. Jakie są filmy, które szczególnie zapadły tobie w pamięci?
Te pytanie uświadomiło mi jak bardzo jestem otoczona murem filmów Bollywood. Nie wiem dlaczego, ale po prostu uwielbiam te filmy. Te pytanie niestety też muszę odnieść do tej kategorii filmów.
Mój ulubiony film to ‘Rab Ne Bana Di Jodi’ (Do zakochania jeden krok). Opowiada piękną historię zaaranżowanego małżeństwa i tego, że miłość również przychodzi z czasem. Nie ważne jak bardzo ktoś jest nudny, o tym czy jest ‘wart kochania’ decydują jego czyny, nawet te najmniejsze i z pozoru nie ważne.
7. Gdybyś mogła otrzymać nadprzyrodzoną moc co by to było?
Chciałabym posiadać moc teleportacji i możliwość obdarzenia nią jeszcze jednej osoby ;) Niestety moja rodzina jest rozsiana po świecie i taki teleport znacznie ułatwił by podróżowanie bez wydawania masy pieniędzy na bilety lotnicze.
8. Jaki jest twój największy grzech przeciwko urodzie?
Ignorowanie ostrzegawczych sygnałów, jakie daje nam nasza skóra.
9. Wygrywasz na loterii milion złotych, co robisz z pieniędzmi?
Kupuję samochód chociaż nie mam prawa jazdy, natychmiast lecę do mojej indyjskiej rodziny i wyprawiam sobie ślub z prawdziwego (indyjskiego) zdarzenia ;). Resztę odkładam do banku. Jestem osobą, która lubi chomikować i nie jestem skłonna do wydawania pieniędzy - może potem będą na coś bardziej potrzebne.
10. Czy zmusiłabyś swojego faceta, który używa tylko mydła do używania czegoś więcej ?
To jest doskonałe pytanie! Dla mojego faceta mydło jest środkiem uniwersalnym - wszystko da się nim umyć! A raczej było, bo zmusiłam go żeby urozmaicił trochę swoje kosmetyczne nawyki. Osiągnęłam prawie zadowalające efekty.


A teraz mała zapowiedź jutrzejszego postu. 



Wednesday, 9 May 2012

Ulga dla skóry wrażliwej - Ziaja, kremowy olejek myjący

Hej

Podczas zakupów w jednym z hipermarketów pobuszowałam trochę w kosmetykach. Oto co wpadło w moje ręce.

Kremowy olejek myjący do twarzy i ciała - Ulga dla skóry wrażliwej. Ziaja

Wskazania: dysfunkcje skóry wrażliwej, suchej i bardzo suchej, swędzącej i szorstkiej.

Kremowy olejek myjący do skóry twarzy i ciała o długotrwałej aktywności łagodzącej. Zapewnia bezpieczeństwo stosowania, działa jak kojący kompres, zawiera tylko niezbędne składniki receptury.

preparat hypoalergiczny, bezzapachowy, 0% mydła, 0% barwników, 0% SLESu, nie ma zasadowego odczynu, minimalna bezpieczna ilość konserwantów, testowany pod kontrola dermatologiczną.





200ml.Cena: ok. 8 zł ( Auchan )
Jak tylko zobaczyłam go na półce wiedziałam, że będzie mój. Jestem posiadaczka skóry wrażliwej, skłonnej do zaczerwień, pękniętych naczynek i przesuszeń. Gorzej być nie może ;)
Zacznijmy od opakowania, wygodna mała buteleczka z zatyczka i małym otworem, z którego nie wyleje nam się zbyt dużo olejku. Standardowy minimalistyczny design Ziaji który uwielbiam.
Konsystencja nie jest zbyt 'olejkowa' raczej jak balsam. Zapach jest dziwny taki trochę szpitalny, nie umiem go określić, ale jest dosyć charakterystyczny, czytałam gdzieś, że to zapach olejku rycynowego, który jest w składzie. Nie pieni się gdyż nie zawiera żadnych SLESów i mydła. Łatwo się rozprowadza, dobrze myje i bezproblemowo spłukuje.
A teraz najważniejsze, działanie! Rzeczywiście ulga! Skóra jest miękka i odpowiednio nawilżona, po myciu koloryt skóry się wyrównuje, zniknęło uciążliwe przesuszenie czoła. Nawet bez aplikacji kremu nawilżającego przez ok godzinę nie czułam żadnego przesuszenia co dla mnie nie jest normą gdyż jak tylko umyję twarz mydłem to sięgam po krem bo już po minucie czuje nieprzyjemne ściągnięcie.

Chyba mam szczęście, bo każdy produkt Ziaji, który do tej pory miała okazał się super kosmetykiem.

Ten olejek na prawdę polecam, dla osób o wrażliwej i suchej skórze może być on wybawieniem. Dla mnie jest.

Miałyście do czynienia z serią 'Ulga'?


Niedawno wygrałam rozdanie u Immenseness. Tyle cudownych maseczek do testowania! Nadal się nimi nie mogę nacieszyć :) Dziękuję kochana! :*